17 miesięczne dziecko ciężko oddychało, lekarka postanowiła odesłać go do domu. 12 godzin później dziecko już nie żyło.


Maksio 17 miesięczne dziecko przebywało z rodzicami nad morzem. Rodzina chciała spędzić cudowne wakacje jednak zaniepokoił ich ciężki i głośny oddech syna, widać było, że miał problemy z oddychaniem. Rodzice postanowili poszukać pomocy, poszli więc na konsultację do pani doktor, która bardzo krótko obejrzała dziecko i stwierdziła, że powodem tego jest katarek, który spływa na krtań i nie ma powodów do obaw.
Rodzice nie chcieli męczyć swojego małego dziecka wycieczką bo widzieli, że maluch naprawdę ma spory problem. Postanowili wspólnie, że skrócą swój pobyt i pojechali do domu w Łańcucie na Podkarpaciu.
Dziecko zostało odłożone do łóżeczka i poszło dalej spać, już niestety nigdy się nie obudził...
''Nagle synek zrobił się osowiały. Dostał kataru, ale najbardziej niepokoił mnie jego oddech. Przyłożyłam rękę i aż wszystko drgało. Postanowiliśmy skrócić urlop. Czekała nas jednak długa podróż. Poszliśmy do lekarza'' - opowiada Maja Marusiak, matka.
Rodzice jechali do domu całą noc. Jak informują z dzieckiem był kontakt. Pił, jadł a po położeniu do łózka czuwali nad jego snem. Z racji iż dziecko głośno oddychało nie mieli problemu by zauważyć, że coś jest nie tak, gdy nagle głośny oddech ustał. Rodzice przystąpili do reanimacji, walka o jego życie trwała ponad godzinę, jednak niestety z nieszczęśliwym zakończeniem. Ich mały synek zmarł.
Rodzice są zdruzgotani, informują że nie szukają zemsty, ale nie potrafią wybaczyć, że nie zlecono dodatkowych badań, aby upewnić się, że dziecku aby na pewno nic nie jest. Ta sytuacja nie musiała się tak skończyć, wierzą że gdyby nie rutyna lekarzy być może ich syn byłby dziś z nami. Apelują do wszystkich lekarzy, aby nie pozbywali się rodziców z maluchami zbyt szybko, żeby okazali im zrozumienie i wsparcie w tych trudnych dla każdego chwilach. Każdy zasługuje na to, aby pomóc mu kiedy tego naprawdę potrzebuję.
Śledztwo wszczęła prokuratura. Na razie sekcja wykazała, że przyczyną śmierci była rozedma płuc i obrzęk mózgu wywołany niedotlenieniem. Śledczy czekają na kolejne ekspertyzy.
Szpital zabrał głos w tej sprawie :
''-Zdajemy sobie sprawę, że śmierć dziecka, to niewyobrażalna strata dla tej rodziny. Jednak na tę chwilę jesteśmy dalecy od osądów. Rozmawialiśmy z panią doktor, prokuraturze przekazaliśmy zapisy z kamer monitoringu oraz dokumentację medyczną. Czekamy, aż odpowiednie służby wyjaśnią tę sprawę'' - mówi Oksana Rabij-Zabłotna, specjalista ds. marketingu i rozwoju szpitala w Pucku.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Atak bulteriera w Krakowie. Jego właściciel zaatakował mężczyznę, który zwrócił mu uwagę.

Zbrodnia w Ząbkowicach. Nowe fakty w sprawie 18-latka, który zamordował swoją rodzinę.

Czy można prowadzić samochód po piwie bezalkoholowym ? Ekspert wyjaśnia